poniedziałek, 7 grudnia 2020

Niedomyślni

            Ludwik Jerzy Kern

Nigdy ja nie byłem, proszę państwa, nazbyt skory,

Do zmieniania ( tak modnego dzisiaj! ) miejsca pracy.

Szefów miałem ja zaledwie kilku do tej pory,

Ale wszyscy razem niedomyślni byli jacyś.

Mimo, że kolejny z nich tak samo jak i pierwszy,

Dość na ogół byli chyba owszem z moich wierszy.

Ja męczyłem się po całych nocach nad tematem,

Myśl starałem się wydobyć z tajnych głębin głowy -

Czy to mroźną zimą, czy też rozpalonym latem,

Wiersz na termin zawsze, jak garnitur, był gotowy.

Kładłem go na biurku, mówiąc: " Proszę Redaktorze! "

I nadzieję mając w sercu,że dziś właśnie może...

Nic jednakże się nie działo, szef utwór przeleciał,

Czasem nawet się uśmiechnął pod nosem łaskawie,

Komplemencik jakiś mruknął w rodzaju " Poeciak! "

I to byłoby już wszystko, z grubsza biorąc, prawie.

A ja stałem i czekałem na ten gest niewielki,

Na tę rękę wędrującą w stronę kamizelki.

W mózgu coś eksplodowało wtedy na kształt bomby,

Szlag mnie trafił jeden duży i malutkie szlaczki -

Och, inaczej, ach, inaczej postępował on by,

Gdybym wannę mu odetkał, albo podał flaczki.

Wiedziałby on dobrze wtedy po co ja tsk stoję,

A z was miałem wielki guzik, biedne wiersze moje.

Tradycyjnie się utarło od Reja pradziada,

I od tego Jana, co miał lipę w Czarnolasie.

Że napiwków za wierszyki dawać nie wypada,

Że wystarczą te pieniążki, co odbierzesz w kasie.

No i tak się nasze losy od tej chwili pletą,

Wszystkim daje się napiwki, tylko nie poetom.

Czy to słuszne jest? - zapytam. - Czy tak być powinno?

Czy tendencja tego typu jest tendencją zdrową?

Czemu mierzyć tych od wierszy miarką trochę inną,

Zwłaszcza dzisiaj, gdy dokoła takie Napiwkowo!

Redaktorze, nie bij zaraz w oburzenia dzwony,

Daj napiwek, a zostaniesz dobrze obsłużony!

                                                                       Fot. z int.           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz