Pieńkowski Antoni
Ogłuszeni lawiną słów, powodzią zdań, nie zawsze pięknych,
Przytłoczeni potokiem niesnasek, dramatycznych zdarzeń,
Dbajmy o to, aby w każdej minucie mijającego dnia,
Zachować to, co najpiękniejsze w rysach naszych twarzy.
Te twarze wszystko o nas mówią, są lustrem.
Tego, co za nami, co przeszło, co rozwiał wiatr po wzgórzach.
Szanujmy to, co kwitnące, piękne, na naszych obliczach,
Bo nie wiadomo, jakie czekają nas jescze wiry i burze.
Historia nas nie rozpieszcza, radość i gniew przynosi.
A i błyskiem piorunu prosto w ziemię nas wgniata.
Niejeden z nas się gubi, kręci w kółeczko.
I nie wie z kim trzymać: z obcoplemieńcem czy z bratem?
Po burzy czas refleksji każe nam siadać do stołu.
Racje swoje i innych delikatnie na szale wagi wykładać.
I od nowa przysłowiowy włos rozszczepiać na czworo.
Roztrząsać, co lepsze: uległość, bunt, a może nawet i zdrada?
Dysputy o zmroku, kiedy sen na powieki nam spada,
Kończymy jak najrychlej, bijąc się w piersi, że od dziś dopiero,
Będziemy czujni, mądrzy, wyrozumiali dla innych,
Kiedy wicher historii niespodziewanie nam we wrota zawieje.
Dzień się kończy i każdy nad łóżkiem parasol rozpina,
Swoich własnych myśli. Chroni ich przed innymi, otula.
Zaciera ręce z radości. Zasypia przekonany, że tylko on,
Jest najwspanialszy, najmądrzejszy na tej ziemskiej kuli.
A skoro świt miecza dosięgnie, będzie z purpurą na twarzy,
Wycinał przy samej ziemi czyjeś zdanie podobno niesforne.
Po zapałki chwyci, pożar ognisty wznieci, aby tych, co
Wczoraj inne zdanie mieli, żywym wypalić ogniem.
Zgliszcza szybko wiatr rozniesie, rozrzuci, gdzie pieprz rośnie.
A wtedy po latach nowy Neron się na salonach objawi,
I naród zamilczy, przygaśnie, przykucnie na ziemi.
Usta otworzy, będzie czekał, co ten nowy władca sprawi.
Grabarze ognistych płomieni historii rzucą się do swoich zajęć.
Zacierając ręce z uciechy z racji takich zdarzeń.
Będą z zapałem tych, co wczoraj myśleli chociażby odrobinę inaczej,
Gorącym ogniem, aż do ostatnich korzonków, wypalać.
A później rzeka słów spłynie na nas jak powódź.
Zahuczy jak nagle wzbierający wodospad wydarzeń.
A wtedy w każdej płynącej powoli sekundzie i minucie,
Starajmy się zachować to, co najpiękniejsze: szlachetne rysy naszych twarzy.
Fot. z int.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz