Jan A. Piszczek
Szukałem Ciebie na spacerze
W deszczu
W szepczącym liści szeleście.
Umknęłaś mi w dali...
Ale przecież jeszcze
Pachną Twoje włosy
Może...
Może zapachem wiosny Ty jesteś?
W pogoni za Tobą
Stanąłem nad wodą.
Ciepła zieleń toni
Patrzy na mnie - Twoimi oczyma
Widzę cień uśmiechu,
Tonę w nim - szalony
Umknęłaś mi znowu
Będę dalej gonił...
Fot. z int.
wtorek, 26 lutego 2019
" W każdą noc...
Jan A. Piszczek
W każdą noc wiosenną
Gdy śpią nawet polne myszy
Kiedy wsłuchać się w ciemność
Tak wiele można usłyszeć
Cień oddechu, ciepłe tony
Nawet czerwień ust spragnionych
Wiatr zaprasza do rozmowy
Czyni czary, zna sekrety
Gdzie się krasnoludek chowa
Nie chce zdradzić mi niestety
Zewsząd szepty słyszą ściany
Także myśli w galopadzie
Dotyk nabrzmiał niespodzianie
Gdy swą dłoń na moją kładziesz
Raptem wszystko oszalało...
Fot. z int.
W każdą noc wiosenną
Gdy śpią nawet polne myszy
Kiedy wsłuchać się w ciemność
Tak wiele można usłyszeć
Cień oddechu, ciepłe tony
Nawet czerwień ust spragnionych
Wiatr zaprasza do rozmowy
Czyni czary, zna sekrety
Gdzie się krasnoludek chowa
Nie chce zdradzić mi niestety
Zewsząd szepty słyszą ściany
Także myśli w galopadzie
Dotyk nabrzmiał niespodzianie
Gdy swą dłoń na moją kładziesz
Raptem wszystko oszalało...
Fot. z int.
Zieleniewo - zima ll
Wojciech Jarosław Pawłowski
Trochę chłodu tylko
- zima
już tu wiosny nie doczekam
- jest wspomnieniem
I miłości bo odeszła
nie zatrzymam
gdy dlaczego spytasz -
- nie wiem
Chyba ciągle nam pór roku ubywało
- było życie
- nie byliśmy w siódmym niebie
i dlatego tak być miało jak się stało
gdy dlaczego spytasz
to odpowiem
- nie wiem
Trochę chłodu, trochę smutku
- jak to w zimie
by odnaleźć zwykle trzeba
wpierw zagubić
jeśli boli to zapewne i przeminie
jak i miłość co odeszła można lubić
Trochę chłodu tylko
- życie
pozostało na krawędzi ideału
kłamać życie
kochać skrycie
i dlatego tak być miało
jak się stało
i dlatego tak być miało...
Zieleniewo, 30\31.12.2005
Fot. z int.
Trochę chłodu tylko
- zima
już tu wiosny nie doczekam
- jest wspomnieniem
I miłości bo odeszła
nie zatrzymam
gdy dlaczego spytasz -
- nie wiem
Chyba ciągle nam pór roku ubywało
- było życie
- nie byliśmy w siódmym niebie
i dlatego tak być miało jak się stało
gdy dlaczego spytasz
to odpowiem
- nie wiem
Trochę chłodu, trochę smutku
- jak to w zimie
by odnaleźć zwykle trzeba
wpierw zagubić
jeśli boli to zapewne i przeminie
jak i miłość co odeszła można lubić
Trochę chłodu tylko
- życie
pozostało na krawędzi ideału
kłamać życie
kochać skrycie
i dlatego tak być miało
jak się stało
i dlatego tak być miało...
Zieleniewo, 30\31.12.2005
Fot. z int.
czwartek, 7 lutego 2019
" To na co czekasz...
Adam Górczyński
To na co czekasz
przyjdzie
w swoim czasie
nie pospieszaj
nie przyspieszaj
nie naciskaj
tak wiem
że liczymy na więcej
tak wiem
że wciąż pragniemy
tej kąpieli
w fontannie uczuć
z rumieńcem na twarzy
który nie znika
mimo że to już dwunasta
Fot. z int.
To na co czekasz
przyjdzie
w swoim czasie
nie pospieszaj
nie przyspieszaj
nie naciskaj
tak wiem
że liczymy na więcej
tak wiem
że wciąż pragniemy
tej kąpieli
w fontannie uczuć
z rumieńcem na twarzy
który nie znika
mimo że to już dwunasta
Fot. z int.
" Przysłowiowa chwila....
Adam Górczyński
Przysłowiowa
chwila dla siebie
jest jak Mount Everest
oddaj się
i nie odmierzaj jej czasu
trwaj
w nieskalanej
spokojnej
radosnej
ta cisza to skarb
czekaj
aż opadnie mgła
aż wyrówna się oddech
aż miarowo zacznie bić twoje serce
zobacz
zobacz, jak zaczniesz zbliżać się do siebie...
przytul się teraz
tak mocno, jak tylko potrafisz
po raz pierwszy w życiu
z miłością i czułością
bezwzględną, nieokiełznaną...
weź w dłonie
malutki skrawek całego swojego świata
wszystkie zdobycze i niedostatki
wiarę i niedowierzenie
tęsknotę...
zdobądź najwyższy szczyt
w najwyższym czasie
możesz
Fot. z int.
Przysłowiowa
chwila dla siebie
jest jak Mount Everest
oddaj się
i nie odmierzaj jej czasu
trwaj
w nieskalanej
spokojnej
radosnej
ta cisza to skarb
czekaj
aż opadnie mgła
aż wyrówna się oddech
aż miarowo zacznie bić twoje serce
zobacz
zobacz, jak zaczniesz zbliżać się do siebie...
przytul się teraz
tak mocno, jak tylko potrafisz
po raz pierwszy w życiu
z miłością i czułością
bezwzględną, nieokiełznaną...
weź w dłonie
malutki skrawek całego swojego świata
wszystkie zdobycze i niedostatki
wiarę i niedowierzenie
tęsknotę...
zdobądź najwyższy szczyt
w najwyższym czasie
możesz
Fot. z int.
środa, 6 lutego 2019
Widok
Antoni Pieńkowski
Obudziłem się bardzo wcześnie rano.
Uniosłem się na posłaniu.
Zerknąłem za okno. Zaniemówiłem.
Ulicą dokądś spieszyli się ludzie.
I wszyscy się do siebie uśmiechali.
Byłem tym bardzo zdumiony.
Aż dech mi w piersiach zatkało.
Coś takiego zdarzyło się teraz?
Coś tak niespotykanego?
Coś, co nie tak dawno
Codziennie o każdej porze
Się zdarzało.
Fot. z int.
Obudziłem się bardzo wcześnie rano.
Uniosłem się na posłaniu.
Zerknąłem za okno. Zaniemówiłem.
Ulicą dokądś spieszyli się ludzie.
I wszyscy się do siebie uśmiechali.
Byłem tym bardzo zdumiony.
Aż dech mi w piersiach zatkało.
Coś takiego zdarzyło się teraz?
Coś tak niespotykanego?
Coś, co nie tak dawno
Codziennie o każdej porze
Się zdarzało.
Fot. z int.
Czytając opinie krytyków...
Antoni Pieńkowski
Ogrodnicy od nowa urządzają salony poezji.
Dęby przesadzają tam, gdzie drzewa mniejsze.
A nawet szukają miejsca na skraju ogrodu.
Gotowi są nawet wykarczować zarośla.
Aby kiedyś ktoś mógł napisać z ulgą:
- Tam od początku było ich miejsce.
Ale dęby są odporne na zawieruchy czasu.
I na doraźne potrzeby aktualnej chwili.
Niepostrzeżenie, znienacka nadchodzą z powrotem.
Tam, zasiały je dary szczodrej natury.
Prężą się, wierzchołkami strzelają w niebo.
I głośno pytają: - Kto kazał nas przesadzać?
- Proszę, powiedzcie, kto to taki?
Fot. z int.
Ogrodnicy od nowa urządzają salony poezji.
Dęby przesadzają tam, gdzie drzewa mniejsze.
A nawet szukają miejsca na skraju ogrodu.
Gotowi są nawet wykarczować zarośla.
Aby kiedyś ktoś mógł napisać z ulgą:
- Tam od początku było ich miejsce.
Ale dęby są odporne na zawieruchy czasu.
I na doraźne potrzeby aktualnej chwili.
Niepostrzeżenie, znienacka nadchodzą z powrotem.
Tam, zasiały je dary szczodrej natury.
Prężą się, wierzchołkami strzelają w niebo.
I głośno pytają: - Kto kazał nas przesadzać?
- Proszę, powiedzcie, kto to taki?
Fot. z int.
Marzenie
Antoni Pieńkowski
Niekiedy mam ochotę pojechać gdzieś daleko.
Zaszyć się w szuwary, na ustroniu, nad strumieniem.
I leżeć. Patrzeć prosto w niebo. Na płynące obłoki.
I na nic już nie czekać. Nie zadawać pytań: - Dlaczego?
Te myśli osaczają mnie codziennie.
O pierwszym świtaniu. Okno otwieram. Chłonę powietrze.
Porywa mnie codzienna krzątanina. Prozaiczne sprawy.
A szuwary? Szuwary poczekają. Jedną chwileczkę.
Fot. z int.
Niekiedy mam ochotę pojechać gdzieś daleko.
Zaszyć się w szuwary, na ustroniu, nad strumieniem.
I leżeć. Patrzeć prosto w niebo. Na płynące obłoki.
I na nic już nie czekać. Nie zadawać pytań: - Dlaczego?
Te myśli osaczają mnie codziennie.
O pierwszym świtaniu. Okno otwieram. Chłonę powietrze.
Porywa mnie codzienna krzątanina. Prozaiczne sprawy.
A szuwary? Szuwary poczekają. Jedną chwileczkę.
Fot. z int.
Szczęście
Antoni Pieńkowski
Szczęście? Długo pieściłem to słowo.
Nie pozwoliłem mu zejść na ziemię.
Szukałem go w wierzchołkach sosen.
Wśród liści świeżo spadłych z drzew.
Szczęście? A ono krążyło gdzieś tam,
W makrokosmosie, w odległej galaktyce.
Zerkał na mnie z wysoka.
Puszczało do mnie oko z nieboskłonu.
Zauważyłem tamte sygnały.
Szczęścia szukałem w zbyt przyziemnym świecie.
A ono poszybowało gdzieś w nieznane.
Schowało się za granatowymi chmurami.
Fot. z int.
Szczęście? Długo pieściłem to słowo.
Nie pozwoliłem mu zejść na ziemię.
Szukałem go w wierzchołkach sosen.
Wśród liści świeżo spadłych z drzew.
Szczęście? A ono krążyło gdzieś tam,
W makrokosmosie, w odległej galaktyce.
Zerkał na mnie z wysoka.
Puszczało do mnie oko z nieboskłonu.
Zauważyłem tamte sygnały.
Szczęścia szukałem w zbyt przyziemnym świecie.
A ono poszybowało gdzieś w nieznane.
Schowało się za granatowymi chmurami.
Fot. z int.
Polska
Antoni Pieńkowski
Niekiedy chowam naszą Polskę,
Jak ulubioną książkę do plecaka.
Nie rozstrzygam, gdzie prawda, gdzie wina.
Zatrzaskuję zamki. Wsiadam do pociągu
Aby zamieszkać na górskim stoku.
W odludnym pensjonacie,
Gdzie dookoła szumi zielona kosodrzewina.
Chowam kraj ojczysty zamknięty w plecaku..
Gdzieś za starą szafą, gdzie nikt nie chodzi.
Zamykam oczy. Zapadam w głęboki sen.
Zapominam o polskim zawiłym losie.
Tym, który kiedyś był.
Tym, który czai się w zakamarkach.
Tym, który się zbliża, nadchodzi.
Tam w górach daleko, gdzie przysłowiowy diabeł,
Leśne ostępy czujnym okiem omija.
Pragnę zapomnieć o klęskach,
Zakopać gdzieś na zboczu zbroczone krwią sztandary,
Przytulić do siebie tych,
Których własna Ojczyzna skrzywdziła.
Ale w tym pensjonacie na prowincjonalnym ustroniu,
Dach skrzypi tak, jak tylko w Polsce dachy skrzypią.
Świerszcz za kominem codzienną melodię nastraja.
Szum jodeł nabrzmiałe chmury w środku nocy rozwiewa.
Długo nie zamykam oka. Wiem:
To gdzieś w Polsce rozpoczyna się kolejny polski karnawał.
Zapalam światło.
Delikatnie stąpam po lśniącej podłodze.
Przecieram oczy. Wyrywam własną duszę z uśpienia.
Wyciągam walizkę pełną Polski zza szafy.
Zaczerniam kolejne kartki papieru.
Rozważam o upadkach, goryczach, nadziejach.
Gryzących nas odwiecznych utrapieniach.
Fot. z int.
Niekiedy chowam naszą Polskę,
Jak ulubioną książkę do plecaka.
Nie rozstrzygam, gdzie prawda, gdzie wina.
Zatrzaskuję zamki. Wsiadam do pociągu
Aby zamieszkać na górskim stoku.
W odludnym pensjonacie,
Gdzie dookoła szumi zielona kosodrzewina.
Chowam kraj ojczysty zamknięty w plecaku..
Gdzieś za starą szafą, gdzie nikt nie chodzi.
Zamykam oczy. Zapadam w głęboki sen.
Zapominam o polskim zawiłym losie.
Tym, który kiedyś był.
Tym, który czai się w zakamarkach.
Tym, który się zbliża, nadchodzi.
Tam w górach daleko, gdzie przysłowiowy diabeł,
Leśne ostępy czujnym okiem omija.
Pragnę zapomnieć o klęskach,
Zakopać gdzieś na zboczu zbroczone krwią sztandary,
Przytulić do siebie tych,
Których własna Ojczyzna skrzywdziła.
Ale w tym pensjonacie na prowincjonalnym ustroniu,
Dach skrzypi tak, jak tylko w Polsce dachy skrzypią.
Świerszcz za kominem codzienną melodię nastraja.
Szum jodeł nabrzmiałe chmury w środku nocy rozwiewa.
Długo nie zamykam oka. Wiem:
To gdzieś w Polsce rozpoczyna się kolejny polski karnawał.
Zapalam światło.
Delikatnie stąpam po lśniącej podłodze.
Przecieram oczy. Wyrywam własną duszę z uśpienia.
Wyciągam walizkę pełną Polski zza szafy.
Zaczerniam kolejne kartki papieru.
Rozważam o upadkach, goryczach, nadziejach.
Gryzących nas odwiecznych utrapieniach.
Fot. z int.
Czas nas nie rozpieszcza
Antoni Pieńkowski
Czas nas nie rozpieszcza. Chłoszcze jak wichura.
Rysuje mapę zmarszczek nieuchwyconych w odpowiednią porę.
Złowieszczo jak jadowity wąż podkrada się codziennie rano.
Pohukującym nawoływaniom sowy nadciąga czarnym wieczorem.
A my cały czas jak małe dzieci pochylamy się nad
Lustrem wody, oparci dłońmi o studni cembrowinę.
Dostrzegamy żądze, radości, uciechy i udręki tego świata.
Nie umiejąc dostrzec czasu, który niepostrzeżenie upłynął.
Fot. z int.
Czas nas nie rozpieszcza. Chłoszcze jak wichura.
Rysuje mapę zmarszczek nieuchwyconych w odpowiednią porę.
Złowieszczo jak jadowity wąż podkrada się codziennie rano.
Pohukującym nawoływaniom sowy nadciąga czarnym wieczorem.
A my cały czas jak małe dzieci pochylamy się nad
Lustrem wody, oparci dłońmi o studni cembrowinę.
Dostrzegamy żądze, radości, uciechy i udręki tego świata.
Nie umiejąc dostrzec czasu, który niepostrzeżenie upłynął.
Fot. z int.
Subskrybuj:
Posty (Atom)