Edward Szyler
W zapachu świeżej trawy lato
się turlało, na przechadzkę
po rosie miło zapraszało.
Przyjdź i zobacz:
Już gryka ubrana do ślubu,
w sukience obok rzepak faluje
jak po żółtej rzece, a żyto
jubilera z nieba zatrudniło,
by rozsypał chabry, żeby piękniej było.
Idę więc, jak dróżką, wąską na dwie pięty,
niosę koszyk wspomnień dzieciństwem zapięty,
nade mną skowronek uczepił się nieba
i trele, morele, akwarele, krotochwile, motyle.
I z dołu konkurencja, świerszczyk z bożej
trawki na ździebełku suchym gra: " trafarafafa,
trafalafala ".
Kanaliki łzowe moje już mocno wezbrały
i gdy błogością policzki zalały,
i już nic nie widzę, i już nic nie słyszę
w takty i nietakty. Lekko się kołyszę,
po nitce, niewidce chwytam echo w ciszę.
Fot. z int.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz