poniedziałek, 29 listopada 2021

Ojczyzna Szopena

            Stanisław Baliński


Cóż to była za dziwna, romantyczna Pani,

Wszyscy się w niej kochali, umierali dla niej.

Wszyscy cierpieli za nią najdotkliwsze krzywdy,

Nawet ci, co jej oczu nie widzieli nigdy.

Z jej imieniem na ustach w Hiszpanii konali,

Marząc na złotych skałach o Mazowsza polach;

Dla niej w czarnych płaszczach podróżnych zjeżdżali,

Do fosforycznych portów Konstantynopola.

Za nią tęsknili długo po nocach i rankach

Na Dalekim Zachodzie w Ameryki preriach,

I pieśni o niej snuli i o jej kochankach

Zatraconych, zawianych śniegiem na Syberiach.

Mówią im obcy ludzie: - po co cierpieć dla niej,

Tłumaczą: - że nie warto, że jak gwiazda pierzcha,

Ale oni nie słyszą, na śmierć zakochani.

I dalej za nią gonią po lądach, po zmierzchach.

I dalej znoszą dla niej, pod niebem nieszczéścia.

Śmiertelny chłód wygnania na mongolskich mrozach.

I w nowe idą piekło, zaciskając pięści,

Na dno upodleń ludzkich w niemieckich obozach.

I dalej o nią walczą na Norwegii śniegach,

I na piaskach Egiptu w rozpalonym wietrze,

Umierają samotnie w galijskich szeregach,

I w Anglii, wiecznie wolnej, wznoszą się w powietrze.

Wszystko dla niej poświęcą i zniosą w milczeniu

Na przekór wielkim próbom, które los przynosi,

A ona, ranna w serce, bezbronna w cierpieniu,

Niczego od nich nie chce i o nic nie prosi.

Tylko czasami nocą, gdy rozpacz opada,

I gdy Szopen, jak widmo, gra im na pianinie,

Zjawia się, cała w czerni, staje przy nim blada.

I śpiewa do nich cicho - że jest, że nie zginie.

                                                                   Fot. z int.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz