wtorek, 7 grudnia 2021

Spojrzenie

        Krzysztof Kamil Baczyński


Nic nie powróci. Oto czasy

już zapomniane; tylko w lustrach

zsiada się ciemność w moje własne

odbicia - jakże zła i pusta.

O znam, na pamięć znam i nie chcę

powtórzyć, naprzód znać nie mogę

moich postaci. Tak umieram

z pół - objawionym w ustach Bogiem.

I teraz znów siedzimy kołem,

i planet dudni deszcz - o mury,

i ciężki wzrok jak sznur nad stołem,

i stoją ciszy chmury.

I jeden z nas - to jestem ja,

którym pokochał. Świat mi rozkwitł

jak wielki obłok, ogień w snach

i tak jak drzewo jestem - prosty.

A drugi z nas - to jestem ja,

którym nienawiść drżącą począł,

i nóż mi błyska, to nie łza,

z drętwych jak woda oczu.

A trzeci z nas - to jestem ja

odbity w wypłakanych łzach,

i ból mój jest jak wielka ciemność.

I czwarty ten, którego znam,

który nauczę znów pokory

te moje czasy nadaremne

i serce moje bardzo chore

na śmierć, która się lęgnie we mnie.

                                                            Fot. z int.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz